Tak, połknęłam bakcyla :) Tak dawno nie widziałam morza i tak za nim zatęskniłam, że najnowsza kolekcja Primy "Seashore" była jakby odpowiedzią na me wołanie :) Co prawda myślałam, że papiery będą w ciut jaśniejszej kolorystyce, ale i tak są super. Dokupiłam do nich masę różnych muszelek - jedyny problem w tym, że wszystkie są małe, a przydałyby się jeszcze jakieś większe... Następnym razem. No i przypomniałam sobie, że dostałam kiedyś od Gosi woreczek mini rozgwiazd - to dopełniło wyglądu. Album jest - jak to mam w zwyczaju - interaktywny, z trzema kieszonkami na każdej karcie i dwoma tagami. Docelowo jest przeznaczony na prezent dla przyjaciółki mojej mamy, chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić następny i następny i następny... Praca nad nim była niezłą frajdą, chyba poprzez naklejanie muszelek ;)